Tekst został napisany podczas trzydziestominutowego wyzwania na grupie Dramione PL. Bawiłam się przy tym świetnie. Gdy tylko przeczytałam tematy, to od razu wiedziałam, na który z nich chcę pisać. Jest to krótki one-shot, ale naprawdę jestem z niego zadowolona. Miłego czytania!
Temat: Dramione widziane oczami osoby trzeciej.
Było to dziwne. Niespotykane. Z jednej strony zakazane, z drugiej jakże
ekscytujące. Oglądanie ich przyprawiało o dreszcze. To jak pochodzili do
siebie, powoli nabierali w stosunku do siebie zaufania. Jak ogień i lód. Niebo i ziemia. Ostrożnie, delikatnie,
prawie, że na palcach – co by się nie spłoszyć.
On – zimny, nieczuły, wyrachowany. Przez złe wybory, stał po ciemnej stronie.
Jego los stał pod znakiem zapytania.
Ona – uprzejma, przyjazna, z chęcią pomagała innym. Walczyła ze złem i choć jej życie również było jedną, wielką
niewiadomą, to i tak – wiedziała, czuła, że będzie dobrze. Nie dopuszczała do
siebie innej myśli. Była optymistką.
Gdy wojna się skończyła… Wtedy nadszedł czas na sądy ostateczne. Było źle.
Bardzo. Nie do końca byliśmy pewni, co będzie dalej. Jaki żywot czekał nas,
czarodziejów?
Nastąpiła euforia. Potem przyszedł czas ciszy. Aż w końcu zaczęło grzmieć.
I wtedy wszystko się między nimi zmieniło.
Burza uczuć.
Hermiona Granger stanęła po stronie śmierciożercy. Ochroniła go przed Wizengamotem,
dzieląc się prawdą i wspomnieniami pod wpływem Veritaserum z czasów wojny i jej pobytu w jego rodzinnej
rezydencji.
Draco Malfoy dzięki udzieleniu pomocy Harry’emu i jego przyjaciołom, uszedł
z życiem. Ocalony przed Azkabanem, mógł zacząć nowe życie.
Ale…
No właśnie. Zawsze jest jakieś, ale… Prawda?
Jego największym była ona – Hermiona Granger.
Jako Malfoy, był honorowy. Miał u kobiety ogromny dług. I wtedy właśnie
pojął, że za wszelką cenę uczyni jej życie prostszym. Milszym, niż za czasów
szkolnych.
Zaczął od tego, że znalazł jej rodziców w Australii. Pociągając za
odpowiednie sznurki, dowiedział się, że usunęła im pamięć. Reszta, przywrócenie
ich, nie było problemem. Przeciwnie. Dzięki nazwisku, był w stanie zrobić
wiele.
Radość Gryfonki… Tak, do dziś to pamiętam…
Oczy pełne łez, pisk szczęścia, płacz. Wtedy po raz pierwszy go objęła.
Ucałowała te blade policzki.
Opowiadał mi o tym z taką euforią. Chyba pierwszy raz widziałam go tak
szczęśliwego. Maska, którą zawsze nosił… Zniknęła.
To był moment, w którym pojął, że ta kobieta w jakimś stopniu zaczęła
rządzić jego światem.
Pierwsze niewinne zaproszenie na obiad od jej rodziców, ot tak, w ramach
podzięki.
Pierwsze wyjście do mugolskiego świata.
Pierwszy wspólny bankiet pośród arystokracji.
Zakochali się w sobie.
Mój syn i kobieta mugolskiego pochodzenia.
Nie szlama, a Hermiona.
I ja, Narcyza Malfoy, jestem z tego dumna.